że myślałam, że mnie wciśnie w fotel, taki thriller będzie. A tu ... bida. Niskobudżetowy, kręcony w 2-3 miejscach. Brak napięcia, banalna fabuła. W ogóle nie wykorzystany potencjał aktorów. Aż dziw, że takie tuzy zgodziły się zagrać w takim filmie. Duży punkt za wątek zderzenia bogatego, wypasionego świata amerykańskich kapitalistów, ze światem zubożałej na skutek kryzysu, sfrustrowanej klasy średniej.
Napięcia faktycznie za dużego nie było, ale myślę, że nie o to w tym filmie głównie chodziło. Fabuła wcale nie banalna. A właśnie potencjał aktorski wykorzystany znakomicie i właśnie o to tu chodzi - o grę aktorską.
No w końcu film ma w miarę adekwatną ocenę. Przez kilka lat większość ludzi na filmwebie dawała mu wysokie oceny, bo uważali, że wspaniała obsada implikuje dostkonały film i nie chcąc wyjść na idiotów dawali wysokie noty. Uwielbiam Redforda (obejrzałam z nim 12 filmów i żaden poza tym gniotem nie miał niższej oceny u mnie niż 8), Dafoe i Mirren, ale ten film to tragedia i straszna nuda. Tłumaczę to sobie tak, że czasami nawet taki aktor jak Redford musi zagrać w czymś takim, bo ludzie i tak pójdą do kina, bilety się sprzedadzą i będzie można zorganizować kolejny Sundance Festival :)